Ze snu wyrwał mnie mój własny przenikliwy krzyk. Leżałam w ogromnym łóżku, sama. Przez długą
chwile wpatrywałam się w sufit, aż w końcu od tak z oczu wydostały mi się łzy,
spadając zmieszały się z potem.
Gdy zamknęłam oczy pojawił się znowu jego obraz. Ciemne blond włosy,
nieogarnięty zarost, goły tors i siniaki mieszające się z ranami przykrywające
całe ciało. Jego nogi skrępowane były szorstkimi sznurami. Ręce skute
łańcuchami które końce przyczepione były do ścian. Wybuchłam szlochem. Byłam bezradna, czułam jak z każdej strony przygniatają mnie
ściany. Przytuliłam pościele pod którą leżeliśmy kiedyś razem. Jęknęłam. Minął
niecały rok od pojmania mężczyzn z Legord, w licznej grupie pojmanych znajdował
się mój narzeczony. Syn króla ,
następca trony i mój ukochany. Oczy piekły mnie od łez.
-Edennil.- Pieszczotliwie wypowiedziałam jego imię w pustkę.
Drzwi do komnaty zaskrzypiały i do pomieszczenia ze światłem wpadła dostojna
Elfka. Schowałam się pod kołdrę udając że śpię. Moja niedoszła teściowa
wyszarpała mnie z pościeli rzucając przed siebie na kolana. Jej twarz była
sroga, pozbawiona emocji. Oczy stare, a włosy mocno spięte w koka. Szpiczaste
uszy odstawały w zabawny sposób, zęby miała idealnie proste jak na elfa
przystało.
-Co to za dźwięki?- Zapytała dostojnie. Miałam spuchnięte
oczy, policzki i smutną twarz, ale mój głos nadal miał w sobie dziecinną radość.
-Nie wiem.-Kobieta uderzyła mnie w twarz. Poczułam jak skóra
spina się nieprzyjemnie. Coś we mnie pękło. Wstałam, kobieta zdziwiła się
robiąc krok do tyłu. –Powiedziałam że nie wiem. – Kobieta była ode mnie wyższa
o głowę, mimo to stałam godnie wyprostowana jak przystało na moją pozycje. – I
proszę o opuszczenie moich komnat.- Kobieta szarpnęła mnie za włosy, wywracając
na podłogę. Chciała zabić mnie wzrokiem.
-Nie pyskuj.- Wycedziła złowrogo prze zaciśnięte zęby. Na korytarzu słychać było zbliżające się
kroki. Niedoszła teściowa puściła mnie, i poprawiając swój nieskazitelny wygląd
wyszła z moich komnat. Po długiej chwili wstałam z podłogi. Podeszłam do
lustra, i zaczęłam sobie czesać włosy. Twarz miałam spuchniętą, długie blond
włosy latały mi na wszystkie strony, oczy błyszczały od łez. Zachowywałam się
jak lalka, pusta smutna lalka, bez cienia dawnej siebie.
-Anno!- Krzyknęłam w stronę uchylonych drzwi. Po niedługiej
chwili wyłoniła się ludzka dziewczyna, o dojrzałych rysach i brązowych
włosach.- Zamknij drzwi .- Poprosiłam. Dziewczyna wykonała moje polecenie, zbliżyła
się do mnie. I ze smutkiem w głosie zapytała.
-Co się panience stało? Panienka Arrianna potrzebuje
medyka!- Uciszyłam ją ruchem ręki. Podeszłam do niej.
-Potrzebuję twojej pomocy.- Anna spojrzała na mnie nie
pewnie. Poznałam ją gdy skończyła 15 lat, od 20 lat służyła mi wiernie,
wykonując każdą moją prośbę. Anna skinęła głową.- Muszę znaleźć Edennila.-Anna chciała się wtrącić,
ale zatrzymałam ją ruchem ręki. – Miałam wizje, jak go katują.
-Jak mam ci pomóc pani?- Wtrąciła się w końcu dziewczyna.
-Potrzebuję przewodnika po mglistej puszczy.
-Nie, nie potrzebuję pani przewodnika. Potrzebuję pani całej
Armi.
-Jeśli uda mi się uwolnić jednego, inne elfki zrozumieją że
jest nadzieja.- Chwilę milczałam, czekając na jej ruch. Jej zmarszczki z każdym
rokiem stawały się coraz wydatniejsze. Bolało mnie że za niedługo będziemy
musieli się pożegnać.- Masz kogoś takiego?
-Mój brat jest… łowcą
głów. Mogę do niego napisać.- Uściskałam ją mocno. Pachniała bezpieczeństwem i
lasem, zapachem za którym nie wiedziałam
jeszcze jak bardzo będę tęsknić.